Bohaterowie Ligi Biegowej: "Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się... pod psem."
Od spacerów z psem do biegania maratonów? Dokładnie tak! Poznajcie historię kolejnej medalistki Ligi Biegowej 2017 - Anny Gogolin.
W roku 2010 w domu pojawił się uroczy kłębek białej sierści w brązowe łatki – spaniel o imieniu Kamelia – i trzeba było zacząć regularnie wyprowadzać go na spacery. Zaopatrzyłam się więc w smycz i przez jakiś czas konsekwentnie realizowałam plan. Szybko doszłam jednak do wniosku, że spacery mnie nudzą. Równocześnie pojawiła się myśl: „A może by tak wydłużyć krok i zacząć biegać?". Początki były trudne dla nas obu – ja miałam krótki oddech, mała Kamelia krótkie łapki. Połknęłam jednak bakcyla, dystanse (i łapy psa!) wydłużyły się, a bieganie z wolna urosło do rangi stałego elementu mojej codzienności.
Biegowy cel
Przez długi czas moim największym biegowym celem, a zarazem marzeniem było zaliczenie maratonu. W roku 2016 wzięłam udział w Silesia Marathon. Od tamtej pory mój główny cel to czerpanie z biegania jak najwięcej radości (oczywiście zastrzyk endorfin jest tutaj nie bez znaczenia!). Na szczęście charakter mojej pracy nie stanowi przeszkody, odwrotnie: po wielu godzinach siedzenia przed monitorem biegowa wyprawa do parku czy pobliskiego lasu działa ożywczo, a zarazem kojąco.
W roku 2016, kiedy to stawiałam w Lidze pierwsze kroki, do regularnego biegania dla zdrowia i przyjemności dołączyło bieganie w zawodach. Wkrótce poznałam wiele nowych miejsc, mnóstwo tras i ludzi, bez których dzisiaj trudno mi sobie wyobrazić moją codzienność, a których prawdopodobnie nie poznałabym, gdyby nie zmotywowała mnie Liga.
"Potyczki" w Lidze Biegowej mogłabym nazwać czymś naturalnym, wręcz nieuniknionym. One przydają mojemu bieganiu – i bieganiu mojego Taty (również uczestnika Ligi Biegowej - przyp. red.) – rumieńców.
Kim byłabym, gdybym nie odkryła biegania?
Na pewno uboższym człowiekiem. Uboższym o doświadczenia, przyjaźnie, satysfakcję, jaką daje pokonanie słabości i dotarcie do mety, a przede wszystkim świadomość, że życia biegacza, choć to może zacząć się od psa, nie można nazwać... pieskim życiem!"