Janusz Kusociński – ten, który nie dał się złamać [Panteon Polskiej Lekkoatletyki]

24.04.2022

agad_janusz_kusocins


Chociaż od tragicznej śmierci Janusza Kusocińskiego minęło już ponad 80 lat, wciąż pozostaje jedynym w historii Polski mistrzem olimpijskim w biegach długodystansowych. Co ciekawe, do biegania trafił… przez przypadek. Mimo tego na zawsze zapisał się w annałach polskiej lekkoatletyki. Poznajcie historię wielkiego „Kusego”.

Na początku XX w. na arenie międzynarodowej w biegach długodystansowych dominowali Finowie. Hannes Kolehmainnen, Ville Ritola czy wreszcie legendarny Paavo Nurmi podbijali światowe stadiony i zapisywali swoje nazwiska w księgach rekordów. Dość powiedzieć, że na wszystkich 3 igrzyskach olimpijskich rozgrywanych w latach 20. XX w., w tabeli medalowej uwzględniającej wyłącznie konkurencje lekkoatletyczne, Finowie za każdym razem zajmowali 2. miejsce (za USA). Głównie za sprawą wybitnych biegaczy. Jednym z niewielu biegaczy, którzy wzbudzali respekt u zawodników z Finlandii był Janusz Kusociński.

Z przypadku do biegania

Janusz Kusociński urodził się 15 stycznia 1907 r. w Warszawie. W latach młodości pasjonował się przede wszystkim piłką nożną. Uwielbiał oglądać mecze lokalnych klubów warszawskich – Skry i Sarmaty. Marzył zresztą o tym, by zostać piłkarzem. Dlatego wstąpił do klubu Sarmata, gdzie w drużynie występował na pozycji napastnika.

Rodzice przyszłego mistrza olimpijskiego nie podzielali jego pasji. W ówczesnych czasach było to zresztą w pełni zrozumiałe. Amatorski sport nie był bowiem sposobem na życie, a dwaj starsi bracia Janusza, czyli Zygmunt i Tadeusz zginęli w walkach podczas I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej. Janusz był zatem jedynym mężczyzną, który potencjalnie mógł prowadzić rodzinne gospodarstwo. Z tego powodu został w 1925 r. posłany do Państwowej Średniej Szkoły Ogrodniczej.

Nauka nie była jednak priorytetem w życiu niepokornego Janusza. Nieustannie wymykał się na mecze. Jednak, kiedy podczas święta klubów robotniczych okazało się, że w drużynie Sarmaty brakuje jednego zawodnika i zaproponowano start Kusemu, ten nie odmówił. Wypadł tak dobrze, wygrywając bieg na 800 m i pomagając klubowi odnieść zwycięstwo nad Skrą, że… postanowił zostać biegaczem. Sport indywidualny szedł zresztą bardziej w parze z jego uporem i wiarą we własną pracę i możliwości.

Biegający ogrodnik

Kusociński szybko rozpoczął treningi biegowe i już wkrótce stał się czołowym polskim średnio i długodystansowcem. Dobre wyniki stały się dla niego przepustką do podróży i możliwości odwiedzenia wielu krajów. Pierwszy zagraniczny start odbył w Pradze w 1927 r. na igrzyskach robotniczych, gdzie zajął 2. miejsce w biegu na 1500 m. i 3. w biegu na 800 m. Liczył na to, że w 1928 r. zakwalifikuje się do reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie.

Trenował pod skrzydłami estońskiego trenera, medalisty olimpijskiego w wieloboju – Aleksandra Klumberga. Zmienił klub na „Warszawiankę”. Już w 1928 r. jego nazwisko pojawia się na pierwszych miejscach polskich tabel historycznych – m.in. w biegu na dystansie 3000 m czy na 5000 m. Forma przychodzi jednak nieco za późno. Minimum na igrzyska olimpijskie w biegu na 5000 m wynosiło 16 minut. Igrzyska rozgrywano na przełomie lipca i sierpnia, zaś pierwszy bieg Kusocińskiego poniżej 16 minut przypadł na wrzesień. Było to 15:41. Jednak już kilka tygodni później poprawił ten czas na 15:17,8!

Równolegle do rozwijania kariery sportowej, Janusz Kusociński ukończył szkołę ogrodniczą. Miało to istotne znaczenie dla jego… biegania. Z dyplomem ogrodnika został bowiem w późniejszym czasie przyjęty do pracy w Łazienkach Królewskich w Warszawie.

Historia pewnej rywalizacji

Wyjątkowym bodźcem nadającym rozpęd karierze Kusocińskiego była rywalizacja ze Stanisławem Petkiewiczem. Petkiewicz pochodził z Estonii, miał jednak polskie korzenie i po zaproszeniu przez PZLA do Warszawy miał z czasem otrzymać polskie obywatelstwo i reprezentować nasz kraj. W 1928 r. jeszcze pod flagą Estonii wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Amsterdamie, zajmując 7. Miejsce w biegu na 5000 m.

Trudno powiedzieć, jaka była pierwotna przyczyna, ale od samego początku rywalizacji Petkiewicza i Kusicińskiego towarzyszyła atmosfera wrogości. W pierwszym wspólnym biegu na dystansie 3000 m, w którym Kusociński biegł po zwycięstwo, rywal postanowił zejść z trasy. „Kusy” odebrał to zachowanie jako afront. Od tamtej pory każdemu pojedynkowi obu biegaczy towarzyszyły szczególne emocje.

Trzeba jednak przyznać, że rywalizacja i wzajemna niechęć obu biegaczy napędzała ich do coraz lepszych wyników. To m.in. w jej wyniku po raz pierwszy w historii Polski padła bariera 15 minut w biegu na 5000 m, a dokonał tego Janusz Kusociński we wrześniu 1930 r., osiągając wynik 14:55,6. Poprawił tym samym rekord Petkiewicza wynoszący wcześniej 15:01,0. Zresztą, w tym samym miesiący „Kusy” odebrał rywalowi także rekord kraju w biegu na 10 000 m (31:39,8). Petkiewicz jednak miał na koncie zwycięstwo nad idolem Kusocińskiego, Paavo Nurmim, odniesione w 1929 r. w Warszawie w biegu na 3000 m.

Do Ameryki po złoto

Na początku lat 30. XX w. na krajowym podwórku biegowym dzielił i rządził Janusz Kusociński. Poprawiał rekordy kraju m.in. na 1500 m, 2000 m, 3000 m, 5000 m, 10 000 m. Co więcej 19 czerwca 1932 r. w Antwerpii w biegu na 3000 m ustanowił nowy rekord świata, z czasem 8:18,8, poprawiając o 1,6 sekundy wynik Paavo Nurmiego. Chociaż Kusociński nigdy w bezpośrednim pojedynku nie wygrał z legendarnym Finem, mógł przynajmniej cieszyć się z odebrania mu tytułu rekordzisty świata na 3000 m.

Cały trening, jaki w 1931 i 1932 r. Kusociński wykonywał w Łazienkach Królewskich i innych miejscach Warszawy, po których nieraz biegamy i my dzisiaj, podporządkowany był jednak jednemu celowi – igrzyskom olimpijskim w Los Angeles w 1932 r. Miał tam rywalizować m.in. z Petkiewiczem i Nuurmim i wystartować w biegach na 10 000 m oraz na 5000 m.

Kilka miesięcy przed igrzyskami Stanisław Petkieiwcz został jednak zdyskwalifikowany za złamanie reguł amatorstwa, co uniemożliwiło mu start na igrzyskach. Tuż przed samą imprezą identyczną dyskwalifikację otrzymał Nuurmi. W biegu na 10 000 m najpoważniejszymi rywalami Kusocińskiego byli Finowie Lauri Virtanen i Volmari Iso-Holla.

Polak od początku był jednym z dyktujących tempo. Finowie biegli razem z nim, co sprawiało, że kolejni rywale odpadali od stawki. W końcu po ponad 6 km na czele zostali tylko Kusociński i Iso-Holla. Losy złotego medalu rozstrzygnęły się na ostatnim kilometrze. Chociaż Fin podjął próbę ataku, Kusociński nie dał się zgubić, a na ostatnim okrążeniu sam zaatakował, budując kilkumetrową przewagę nad rywalem. Na ostatniej prostej biegaczy dzieliła na tyle duża odległość, że Kusociński mógł nawet zwolnić tuż przed metą. Dokonał tego – został pierwszym w historii Polski mistrzem olimpijskim wśród mężczyzn.

Fenomenalny rezultat, rekord olimpijski i rekord Polski (30:11,4), Kusociński okupił jednak ogromne poranionymi stopami. Skręcona skarpetka i źle dobrane buty spowodowały liczne zakrwawienia i otarcia, które wyeliminowały Polaka z biegu na 5000 m. Tym samym jedyny bieg olimpijski, w jakim wziął udział Janusz Kusociński zakończył tytułem mistrza olimpijskiego.

„To fajny chłopak był ten Kusy”

W kolejnych latach sportowa kariera Kusocińskiego nie przebiegała tak, jakby sobie tego wymarzył. Kontuzje, głównie problemy z kolanami, spowodowały, że nie mógł trenować i utrzymać cały czas wysokiej formy. W 1934 r. wywalczył w Turynie wicemistrzostwo Europy w biegu na 5000 m, zajął też 5. miejsce na 1500 m, ale już na igrzyska olimpijskie w Berlinie w 1936 r. pojechał jedynie jako korespondent Przeglądu Sportowego. W 1937 r. zaliczył eksternistycznie maturę, a rok później ukończył studia na Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie z planami zostania w przyszłości trenerem. Chciał podjąć jeszcze jedną próbę powrotu do formy pod koniec lat 30., z myślą o starcie na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach. Poprawił nawet po raz kolejny rekordy Polski na dystansie 5000 m (najlepszy wynik to 14:24,2), jednak wybuch II wojny światowej pokrzyżował mu dalsze sportowe plany.

Kiedy Niemcy zaatakowali Polskę w 1939 r. Kusociński sam zgłosił się do wojska i brał udział w obronie Warszawy, gdzie został ranny. Odznaczony został Krzyżem Walecznych. Po kapitulacji stolicy pracował jako kelner w gospodzie „Pod Kogutem”, działając jednocześnie w konspiracji, rozdając m.in. konspiracyjną prasę. Za działalność konspiracyjną został aresztowany przez gestapo 26 marca 1940 r. Pomimo przetrzymywania w więzieniu na Rakowieckiej, później na Szucha i pomimo tortur, nie wydał towarzyszy i nie dał się złamać do samego końca. W nocy z 20 na 21 czerwca został rozstrzelany w Palmirach.

Przyjaciel Janusza Kusocińskiego, Edward Trojanowski, tak wspominał jedynego polskiego mistrza olimpijskiego w biegach długich w wywiadzie dla Polskiego Radia:


„Była to bardzo ciekawa sylwetka, która nie powinna być zwulgaryzowana ani przez zrobienie z niej wyłącznie olimpijczyka, sportowca, ani przez zrobienie z niej męczennika, bohatera narodowego. Kusy był prawdziwym Warszawiakiem. Człowiekiem, który był z krwi i kości Polakiem. Człowiekiem, który lubił pełnię życia, ale wtedy, kiedy trzeba było dać z siebie wszystko – dawał, włącznie z życiem. To fajny chłopak był ten Kusy.”

KALENDARZ
Kwiecień 2024
pon wt śr czw pt sob nd
1
2
3
4
5
8
9
10
11
12
15
16
17
18
19
21
22
23
24
25
26
28
29
30
Brak biegów w tym dniu
Pełny kalendarz
Polecane biegi
Partnerzy:

OSHEE
Organizator:

Partner techniczny:

enduhub

Projekt jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Krok 1

Podaj podstawowe dane o biegu

NAZWA BIEGU*

WYBIERZ DYSTANS*
(możesz wybrać więcej niż jeden)

WYBIERZ DATĘ BIEGU*

GODZINA ROZPOCZĘCIA ZAWODÓW*

:

MIEJSCOWOŚĆ*

STRONA WWW BIEGU

Zaloguj się do serwisu

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Przypomnij mi hasło

Przypomnienie hasła

Zarejestruj się

Hasło musi składać się z min. 6 znaków, max. 30 znaków i musi zawierać cyfry, litery i duże litery.