Bohaterowie Ligi Biegowej: "Mój cel? Przebiec 100 maratonów"
Biegacze, ruszamy z nowym cyklem! Co tydzień będziemy publikować artykuł o jednym z Was. Nasi bohaterowie, to osoby inspirujące, z pasją biegową (i nie tylko). Zatem... pozwólcie się zainspirować! Przedstawiamy Wam pierwszą bohaterkę - Joannę Szeler.
Biegam od 2009 r. O Lidze Biegowej dowiedziałam się w zeszłym roku. Nie mam żadnej przeszłości sportowej, wręcz przeciwnie: w szkole podstawowej byłam nawet zagrożona z wf-u. Od lat mam niedoczynność tarczycy i biorę hormon, który powoduje tycie, dlatego potrzebny był mi ruch fizyczny.
Maraton na sześć łap
Zaczęłam od długich marszów, jazdy rowerem codziennie do i z pracy, a następnie zaczęłam pływać klepiąc kilometry na basenie m.in. motylkiem, bo ten styl najbardziej lubiłam. Do tego dorzuciłam bieganie na bieżni przed basenem. Gdy przeniosłam się na asfalt, okazało się, że i to polubiłam. Myślałam, że to triathlony będą moim ulubionym sportem. Uprawiałam je, gdy jeszcze były niszowe i większość dzisiejszych triathlonistów uczyła się jeszcze w szkołach. Zrobiłam dwie połówki Ironman, a jednak życie potoczyło się inaczej i to nie TRI okazały się moim konikiem, a maratony.
Gdy adoptowałam pierwszego psa, Arikę, wiedziałam już, że chcę z psami dzielić moją pasję. I to nie z jednym. Po roku adoptowałam Hasankę, drugą moją suczkę, która na dzień dzisiejszy ma na swoim koncie 40 maratonów, w tym ultra. Ja bez niej drugie tyle. Zaczęłam również brać na nasze biegi podopiecznego Logana, który już w tym roku przebiegł z nami 6 maratonów w terenie.
Biegowe marzenia
Moje biegowe cele na 2018? Przebiec w sumie 36 maratonów, w tym ultra w drodze do świętowania mojego setnego na PKO Silesia Marathon wraz z Hasanką podczas jej... pięćdziesiątego. Obie mamy zaszczyt być w tym roku ambasadorkami tego biegu.
Moje największe biegowe marzenie? Jeszcze nie mam, czekam co życie przyniesie, a większość marzeń biegowych z psami już spełniłam, bo kiedyś nawet bym nie przypuszczała, że dam radę zrobić maraton z 2 psami po górach, zimą i jeszcze w przebraniu niedźwiedzia :)
Nie staram się nawet godzić pracy z bieganiem, ponieważ nie biegam w tygodniu, tylko maratony w weekendy. Nie trenuję, ponieważ bieganie po moim mieście nie sprawia mi żadnej przyjemności. A że moje tempo to tempo konwersacyjno-rekreacyjne, to każdy bieg traktuję jako wycieczkę krajoznawczą. W moim mieście już wiele widziałam i mam przesyt. Za to gdy zbliża się weekend.… :)
Liga Biegowa to...
Liga Biegowa to dla mnie fajny rodzaj sprawdzenia siebie na tle innych w różnych rodzajach rywalizacji, mimo, że mnie dotyczą jedynie maratony, bo na krótsze biegi już nie jeżdżę. Brakuje mi jednak włączenia ultra do statystyk, żeby docenić też tych, którzy sprinterami z różnych względów nie są lub być nie mogą.